piątek, 5 czerwca 2015

[001] Omega Prime.

            Andrea przybyła na Omega Prime mając dwadzieścia pięć lat. Czyli według kalendarza spędziła na tej planecie dwa lata. Czas płynął tu zupełnie inaczej niż na Priority. Ciekawostką było zwłaszcza małe słońce, które posiadało Omega Prime. Krążyło dookoła niego, tak jak i mała naturalna satelita, która nie była jeszcze zbyt dobrze znana. Naukowcy woleli zająć się najpierw planetą – matką, czas naglił więc porzucili badania dotyczące satelity i gwiazdy.
            Panna Montgomery głównie zajmowała się badaniem  nowych gatunków roślin, niektóre z nich były naprawdę fascynujące, dziwne i takie … osobliwe. Ale to nie wszystko. Przedmioty do badań przeważnie zbierała sama na wyprawach, wkładała  małe roślinki wraz z korzeniem do plastikowego pojemniczka, żeby zbadać jej odruchy. Każdy nowy gatunek katalogowała i umieszczała w swoich badaniach, które były ogólnodostępne na Omega Prime. Dostępność jej badań i katalogów była ważna z tego powodu, iż na planecie osiedliło się również kilkudziesięciu laików (nazywała tak osoby, które niczego nie wnosiły do odkrywania życia na planecie – czyli wszelkiej maści mechaników, kucharzy, sprzątaczy…), a niektóre rośliny miały trujący sok lub owoce.
            Andrea poszukiwała również żywej aktywności na Omega Prime, chociaż podczas skanowania planety nie wykryto takiego. Takie poszukiwania były dosyć niewygodne, więc znalazła na Priority najlepszego mechanika jakiego znała i wspólnie opracowali projekt i zbudowali mały łazik, który zdalnie sterowany mógł robić panoramiczne zdjęcia z dodatkowym czujnikiem ruchu. Carpenter znał się na robocie, dzięki czemu Andrea mogła w wolnych chwilach przeglądać na monitorze naściennym  zdjęcia przysłane jej przez łazik na dysk.
            Jak do tej pory nie znalazła niczego ciekawego poza nowym gatunkiem roślin, po który planowała wybrać się specjalistycznym pojazdem. Widziała formę terenu, która się tam znajdowała i wiedziała, że będzie potrzebowała pomocy. Prowadziła dosyć sporadycznie i wolałaby zająć się swoimi sprawami zamiast kręcić samochodem na wszystkie strony. Na Priority wszystko wydawało się jakieś łatwiejsze, tam były latające, czteroosobowe transportery do których nie potrzeba było wielkiej filozofii. Na Omega Prime dochodziła forma terenu plus zakaz korzystania z transporterów w celu innym niż przylot lub odlot z planety. Samochody też wyglądały tu odrobinę inaczej, bardziej pasowałoby określenie mini-pancerniki. Miały wysokie zawieszenie, bez trudu więc można było jeździć nim po skalistych terenach.   
            Jarvis zjawił się w jej pokoju w chwili, kiedy przeglądała fotografie na dotykowym ekranie.
            - Gotowa na wycieczkę? – Zapytał bez zbędnego ględzenia.
            - Jasne, daj mi tylko chwilę – odparła z uśmiechem odsuwając się od stolika. Wzięła z łóżka dużą, zieloną torbę i zaczęła wrzucać do niej puste pojemniki różnej wielkości. Na końcu zawiesiła na szyi dwa aparaty i rozejrzała się szybko po wnętrzu, czy nie potrzebuje czegoś jeszcze. – Dobra, możemy jechać – Jarvis wskazał jeden z pojazdów, który przygotował wcześniej na wyprawę. Andrea automatycznie zasunęła drzwi do swojego pokoju, następnie wstukała na panelu kod. Komputer zeskanował jej dłoń, stwierdził zgodność, po czym kobieta oddaliła się w spokoju. System ten działał tylko na Omega Prime, ale chyba się już do niego przyzwyczaiła. Na Priority każdy dostawał swoją kartę i po włożeniu jej w panel musiał wpisać kod zabezpieczający. Ale tutaj było całkiem inaczej niż na stacji, musiała się więc dostosować.
            Ruszyli w drogę, pozostawiając rozrastającą się osadę za plecami. Słońce powoli uciekało na drugą stronę, musieli się więc pospieszyć. Nie było tu określonych ścieżek ani dróg, więc Jarvis musiał kluczyć pomiędzy pagórkami, kamieniami i roślinami. Tymczasem Andrea relaksowała się w najwygodniejszym fotelu na świecie.
            - Da się taki zwinąć z Priority? Przydałby mi się do gabinetu – powiedziała rozmarzona, nie patrząc nawet na kierowcę. Jarvis roześmiał się tylko głośno, skupiając się na prowadzeniu auta. Nagle coś zaczęło brzęczeć, a Jarvis zatrzymał auto.
            -Wybacz Andy, ale mam tu jeszcze coś do załatwienia – kierowca wyskoczył z auta a kobieta za nim, ciekawa czego może szukać jej kompan. Nie zdziwiła się wcale widząc jak chodzi z wykrywaczem metali. Nie tylko rośliny tu badano, poszukiwano również rud metali, które należało zabezpieczyć. Andrea obserwowała mężczyznę, który ustawił wysoki przekaźnik danych mający informować o rudzie, pobrał próbkę i naniósł dane na swój panel elektroniczny-mapę. Andrea cały czas mu się przyglądała, jednak jego system badań niewiele różnił się od jej systemu, więc ziewnęła w końcu znudzona i wskoczyła do auta.
            Teren, na który mieli się dostać okazał się w rzeczywistości łatwiejszy do przebycia, więc kobieta mogła w spokoju obserwować okolicę w poszukiwaniu roślin. Zatrzymali w końcu pojazd na podanych współrzędnych, Andrea ubrała gumowe rękawiczki i zabrała swoją łopatkę i torbę. Wykopała małą roślinkę, uważając jednocześnie na jej matkę, która była większa od kobiety. Trafiła już na gatunki „agresywne” więc od tego czasu niepewnie podchodziła do nowych roślin, nie tylko tych dużych ale i malutkich.
            Po zapełnieniu wszystkich pojemników jakie miała ruszyli w drogę powrotną. Najpiękniejszą chyba rzeczą na Omega Prime był zachód ogromnego słońca. Wydawało się zasłaniać całe niebo. Andrea rozkoszowała się tym widokiem każdego dnia, odkładając na tę chwilę badania. Tak było też dzisiaj, siedząc wygodnie w fotelu samochodu uśmiechała się, obserwując rosnące przed nimi słońce o krwistym kolorze.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz