Andrea przybyła
na Omega Prime mając dwadzieścia pięć lat. Czyli według kalendarza spędziła na
tej planecie dwa lata. Czas płynął tu zupełnie inaczej niż na Priority.
Ciekawostką było zwłaszcza małe słońce, które posiadało Omega Prime. Krążyło
dookoła niego, tak jak i mała naturalna satelita, która nie była jeszcze zbyt
dobrze znana. Naukowcy woleli zająć się najpierw planetą – matką, czas naglił
więc porzucili badania dotyczące satelity i gwiazdy.
Panna Montgomery głównie zajmowała
się badaniem nowych gatunków roślin,
niektóre z nich były naprawdę fascynujące, dziwne i takie … osobliwe. Ale to
nie wszystko. Przedmioty do badań przeważnie zbierała sama na wyprawach,
wkładała małe roślinki wraz z korzeniem
do plastikowego pojemniczka, żeby zbadać jej odruchy. Każdy nowy gatunek
katalogowała i umieszczała w swoich badaniach, które były ogólnodostępne na
Omega Prime. Dostępność jej badań i katalogów była ważna z tego powodu, iż na
planecie osiedliło się również kilkudziesięciu laików (nazywała tak osoby,
które niczego nie wnosiły do odkrywania życia na planecie – czyli wszelkiej
maści mechaników, kucharzy, sprzątaczy…), a niektóre rośliny miały trujący sok
lub owoce.
Andrea poszukiwała również żywej aktywności na Omega Prime, chociaż podczas skanowania planety nie wykryto takiego. Takie poszukiwania były dosyć niewygodne, więc znalazła na Priority najlepszego mechanika jakiego znała i wspólnie opracowali projekt i zbudowali mały łazik, który zdalnie sterowany mógł robić panoramiczne zdjęcia z dodatkowym czujnikiem ruchu. Carpenter znał się na robocie, dzięki czemu Andrea mogła w wolnych chwilach przeglądać na monitorze naściennym zdjęcia przysłane jej przez łazik na dysk.
Andrea poszukiwała również żywej aktywności na Omega Prime, chociaż podczas skanowania planety nie wykryto takiego. Takie poszukiwania były dosyć niewygodne, więc znalazła na Priority najlepszego mechanika jakiego znała i wspólnie opracowali projekt i zbudowali mały łazik, który zdalnie sterowany mógł robić panoramiczne zdjęcia z dodatkowym czujnikiem ruchu. Carpenter znał się na robocie, dzięki czemu Andrea mogła w wolnych chwilach przeglądać na monitorze naściennym zdjęcia przysłane jej przez łazik na dysk.
Jak do tej pory nie znalazła niczego
ciekawego poza nowym gatunkiem roślin, po który planowała wybrać się
specjalistycznym pojazdem. Widziała formę terenu, która się tam znajdowała i
wiedziała, że będzie potrzebowała pomocy. Prowadziła dosyć sporadycznie i
wolałaby zająć się swoimi sprawami zamiast kręcić samochodem na wszystkie
strony. Na Priority wszystko wydawało się jakieś łatwiejsze, tam były latające,
czteroosobowe transportery do których nie potrzeba było wielkiej filozofii. Na
Omega Prime dochodziła forma terenu plus zakaz korzystania z transporterów w
celu innym niż przylot lub odlot z planety. Samochody też wyglądały tu odrobinę
inaczej, bardziej pasowałoby określenie mini-pancerniki. Miały wysokie
zawieszenie, bez trudu więc można było jeździć nim po skalistych terenach.
Jarvis zjawił się w jej pokoju w
chwili, kiedy przeglądała fotografie na dotykowym ekranie.
- Gotowa na wycieczkę? – Zapytał bez
zbędnego ględzenia.
- Jasne, daj mi tylko chwilę –
odparła z uśmiechem odsuwając się od stolika. Wzięła z łóżka dużą, zieloną
torbę i zaczęła wrzucać do niej puste pojemniki różnej wielkości. Na końcu
zawiesiła na szyi dwa aparaty i rozejrzała się szybko po wnętrzu, czy nie
potrzebuje czegoś jeszcze. – Dobra, możemy jechać – Jarvis wskazał jeden z
pojazdów, który przygotował wcześniej na wyprawę. Andrea automatycznie zasunęła
drzwi do swojego pokoju, następnie wstukała na panelu kod. Komputer zeskanował
jej dłoń, stwierdził zgodność, po czym kobieta oddaliła się w spokoju. System
ten działał tylko na Omega Prime, ale chyba się już do niego przyzwyczaiła. Na
Priority każdy dostawał swoją kartę i po włożeniu jej w panel musiał wpisać kod
zabezpieczający. Ale tutaj było całkiem inaczej niż na stacji, musiała się więc
dostosować.
Ruszyli w drogę, pozostawiając
rozrastającą się osadę za plecami. Słońce powoli uciekało na drugą stronę,
musieli się więc pospieszyć. Nie było tu określonych ścieżek ani dróg, więc
Jarvis musiał kluczyć pomiędzy pagórkami, kamieniami i roślinami. Tymczasem
Andrea relaksowała się w najwygodniejszym fotelu na świecie.
- Da się taki zwinąć z Priority?
Przydałby mi się do gabinetu – powiedziała rozmarzona, nie patrząc nawet na
kierowcę. Jarvis roześmiał się tylko głośno, skupiając się na prowadzeniu auta.
Nagle coś zaczęło brzęczeć, a Jarvis zatrzymał auto.
-Wybacz Andy, ale mam tu jeszcze coś
do załatwienia – kierowca wyskoczył z auta a kobieta za nim, ciekawa czego może
szukać jej kompan. Nie zdziwiła się wcale widząc jak chodzi z wykrywaczem
metali. Nie tylko rośliny tu badano, poszukiwano również rud metali, które
należało zabezpieczyć. Andrea obserwowała mężczyznę, który ustawił wysoki
przekaźnik danych mający informować o rudzie, pobrał próbkę i naniósł dane na
swój panel elektroniczny-mapę. Andrea cały czas mu się przyglądała, jednak jego
system badań niewiele różnił się od jej systemu, więc ziewnęła w końcu znudzona
i wskoczyła do auta.
Teren, na który mieli się dostać
okazał się w rzeczywistości łatwiejszy do przebycia, więc kobieta mogła w
spokoju obserwować okolicę w poszukiwaniu roślin. Zatrzymali w końcu pojazd na
podanych współrzędnych, Andrea ubrała gumowe rękawiczki i zabrała swoją łopatkę
i torbę. Wykopała małą roślinkę, uważając jednocześnie na jej matkę, która była
większa od kobiety. Trafiła już na gatunki „agresywne” więc od tego czasu
niepewnie podchodziła do nowych roślin, nie tylko tych dużych ale i malutkich.
Po zapełnieniu wszystkich pojemników jakie miała ruszyli
w drogę powrotną. Najpiękniejszą chyba rzeczą na Omega Prime był zachód
ogromnego słońca. Wydawało się zasłaniać całe niebo. Andrea rozkoszowała się
tym widokiem każdego dnia, odkładając na tę chwilę badania. Tak było też
dzisiaj, siedząc wygodnie w fotelu samochodu uśmiechała się, obserwując rosnące
przed nimi słońce o krwistym kolorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz