czwartek, 27 sierpnia 2015

[KP] Słowami chcesz zastąpić normalne, ludzkie uczucia, których w tobie nie ma.


Kate Jackson

naukowiec|zarządca|Omega Prime|spadaj, jestem zajęta|natura
nieudany związek|były mąż|nie będziesz mi mówił, co mam robić
wspaniały dowódca|najlepszy przyjaciel|gabinet, którego prawie nie opuszcza
zakochana w Omega Prime|nigdy w życiu tam nie wrócę
wiadomości z Ziemi odbiera jedynie pocztą mailową
wegetarianka|biega o wschodzie|niewysoka

-Jeśli chcesz, żebym zmarnowała nad twoimi badaniami całą noc to udowodnij, że masz rację. Życie jest za krótkie, żebym czytała te bzdury. Przekonaj mnie.


_______________________
wizerunek - Jenny Aniston, postać Kate ukradziona z zakładki, zapraszam!

12 komentarzy:

  1. [Tak właśnie miała wyglądać postać Kate - więc jestem zadowolony z efektu konsultacji :) Pomysłu na powiązanie nie mam, ale jako że Joe walczy z władzami na stacji, to może doczepi się i to Kate, bo również jest swojego rodzaju władzą, z tym że na Omega Prime. Oczywiście później zmieni co do niej zdanie - przecież Jenny jest najlepsza i nie można się do niej o nic przyczepić :p
    W każdym razie witam i zapraszam do wątkowania :) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ W rzeczy samej :) Co się będzie Kate zajmować jakimiś maszynami, kiedy może skupiać się na nauce i naturze? Wątek jak najbardziej! Ten z komputerem pasuje :) To teraz tylko pytanie kto zaczyna? Bo może być że ona dopiero go wzywa, a może być, że Matt już jest w drodze?]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Okej. Będę czekać z niecierpliwością:) ]

    OdpowiedzUsuń
  4. Transporter dotknął ziemi i wyskoczył z niego zespół dostawczy. Na samym końcu statek opuścił mężczyzna w kapturze. Nie zwracając na siebie uwagi ruszył od razu w kierunku zabudowań. Miał niewiele czasu, wyładunek dostawy i wymiana pojemników trwała około godziny z całą tą biurokratyczną częścią. Dlatego skierował się bezpośrednio do gabinetu Jackson. Obserwował go od dawna, znał więc najkrótszą drogę i zabezpieczenia. Dostał się głównym wejściem, nie miał zamiaru ukrywać się po kątach. Kate siedziała w swoim fotelu przy dużym, naściennym monitorze i wprowadzała jakieś dane. Joe z łatwością zaszedł ją od tyłu i zasłonił dłonią usta.
    -Wybacz, lala, ale musimy wyjaśnić sobie parę spraw. Spróbuj krzyknąć lub kogoś powiadomić, a złamię Ci kark – powiedział bez cienia zdenerwowania i odsłonił jej usta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Był akurat w trakcie ważnych prac z jednym z pracowników, kiedy Kate powiedziała, że potrzebuje jego pomocy. Chciał pojawić się na jej wezwanie jak najszybciej, ale miał za mało zaufania do ludzi, którzy dotykali się tak ważnych maszyn więc musiał dopilnować, że kiedy odejdzie coś nagle nie wybuchnie. Była to oczywiście przesadzona wizja, ale uważał, że ostrożności nigdy za wiele.
    - Matt, serio, możesz iść. Stąd sam dam sobie radę.
    - Tak, tak. - Mruknął niedbale, jakby w ogóle go nie słuchał, patrzył uważnie na każdy ruch młodego mężczyzny, ale za nim zdążył podłączyć się do głównego zasilania Matt powstrzymał go, wskazując mu co jeszcze nie jest perfekcyjnie wykończone. Zajęło to zdecydowanie dłużej niż planował, dlatego u Jackson zjawił się spóźniony. On podobnie jak Kate od zawsze zajmował się tym co robił w teraźniejszości. Od kiedy sięgał pamięciom lubił majsterkować, to, że kilka razy kosztowało to rodziców pewne wymiany w domu, nie zniechęcił go. Najlepiej w końcu uczyć się na własnych błędach, dzięki temu takie lekcje kodują się w pamięci na bardzo długi czas.
    - Lepiej nie być w pobliżu kiedy nie jesteś w dobrym nastroju. - Stwierdził uśmiechając się nieco przekornie kiedy przekraczał próg. - Od tego tu jestem. - Podążył za ruchem jej dłoni napotykając się na SI, który już od pewnego czasu pomaga Kate. - Hm. - Mruknął podążając w stronę Glypha. Śledził uważnym spojrzeniem, co dokładnie się dzieje, za nim jeszcze spytał o to jego właścicielkę. Obejrzał go ze wszystkich stron i sprawdził kilka rzeczy. - Kiedy to się zaczęło? - Spytał, oglądając się przez ramię. Chciał upewnić się, że nie jest to związane z niczym co działo się poza jej kwaterą, a później będzie mógł przeanalizować problem pod innym kątem. Niedługo po wypowiedzianych słowach z powrotem wrócił spojrzeniem do Glypha. Wiedział, że równie dobrze to jemu mógł zadać pytanie, ale uznał, że jeśli wystąpiła jakaś awaria on sam może o tym nie wiedzieć lub mieć błędne dane.

    Matt

    OdpowiedzUsuń
  6. - Rozumiem. - Mruknął skupiając większość swojej uwagi na pracy jaką miał wykonać, jednak jego podzielna uwaga pozwalała mu z łatwością słuchać zarówno Kate jak i SI. Zaaplikował do niego kilka komend, wprowadził kilka kodów i sprawdził czy coś to pomogło. Jeśli zaczęło się od rana, na pewno nie miało to nic wspólnego z ich pracami, dzięki czemu Mattowi zdecydowanie ulżyło, nie chciał być w końcu odpowiedzialny za zepsucie tajnego projektu.
    Mężczyzna nie zwrócił uwagi na ‘’bałagan’’ jaki tu miała, jego pokój wyglądał dużo gorzej, więc można było powiedzieć, że przywykł do takich widoków, tym bardziej, że Jackson miała stuprocentowe prawo do posiadania takiego, a nie innego wnętrza, bo ostatnimi czasy na pewno miała sporo pracy. - Na drinka? - Usta wykrzywiły się w budzącym się uśmiechu. - Słyszałeś Glyph? Co o tym sądzisz? Myślę, że skoro stawka tak wzrosła, to nie mam innego wyboru jak go naprawić. - Ostatnie zdanie skierował oczywiście do kobiety, nie okręcił tym razem łba, ale można było wyczuć, że na przynajmniej chwilę pojawił się na jego ustach uśmiech. Zaproszenie na drinka nie musiało od razu być randką, poza tym nie, Matt dziewczyny nie posiadał. Od kilku miesięcy nie pakował się w żadne głębsze relacje, uznając, że kilka ostatnich związków kończących się fiaskiem to wystarczający znak.
    - Dzięki - Zerknął na nią przelotnie, po czym niemalże nie patrząc nawet na kubek podniósł go i przysunął do ust. Z dziwnych powodów, mimo iż był to stymulant kawa działa na niego odprężająco. Widząc, że stan Glypha znacznie się polepszył, zaaplikował mu jeszcze kilka kodów, po czym z tylnej kieszeni spodni wyjął prostokątne urządzenie, którym ‘pomachał’ trochę przy SI. Spojrzał na wyświetlacz, wprowadził na nim kilka zmian i jeszcze raz ponowił poprzednią czynność. - Jak się czujesz Glyph? - Wiedział oczywiście, że Glyph nie odczuwa raczej rzeczy jak zmęczenie, lub polepszenie jego stanu, ale na pewno będzie w stanie stwierdzić czy wszystko wróciło do normy. Matt nie odwracając jeszcze wzroku od powodu dla którego tu przyszedł wsunął z powrotem urządzenie do kieszeni.

    Matt

    OdpowiedzUsuń
  7. - Nie mam uczuć Matthew, ale skan wykazał, że przyczyna awarii została zlikwidowana.
    - No i cacy. - Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, nawet trochę rozbawiony tym jak sztuczna inteligencja wytknęła mu te ludzko sformułowane pytanie. Wiedząc już, że z Glyphem wszystko jest w porządku obrócił się na pięcie, aby stać przodem do Kate. - Nie codziennie kobieta zaprasza mnie na drinka, myślę, że to całkiem wyraźne pokazuje twoją wdzięczność. - Uśmiechnął się do niej lekko, jakby chciał tym zrekompensować jej swoją dosłowność, chociaż raczej nie był tego świadom.
    - Bar będzie w sam raz. - Stwierdził i sięgnął po kubek. Upił z niego całą zawartość nie chcąc zostawiać niedopitego wywaru. Odstawił go na blat, dokładnie w tym samym miejscu, z którego go podniósł. - Spotyka my się na miejscu? Czy mam po Ciebie wpaść?

    Matt

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Okej. - Odparł spokojnie. Jedno i drugie rozwiązanie było dla niego odpowiednie. Gdyby sam nie miał czasu, nie zgodziłby się na pierwszym miejscu, a na szczęście zajmował mniej zapracowane stanowisko, jako że reszta techników i mechaników zdecydowanie mogła poradzić sobie bez niego. Inna sprawa, że wolał mieć wszystko na oku, ale właśnie dlatego taki wypad może mu dobrze zrobić.
    - Mam nadzieję, że to nie będzie konieczne. - Zaśmiał się pod nosem, było to bardzo sprytne rozwiązanie, aby odłączyć zasilanie tylko po to by zwabić kogoś na zewnątrz. - Więc widzimy się wieczorem. - Zasalutował do niej luźno i wyszedł z jej pokoju, nie chcąc przedłużać tego awaryjnego spotkania, w końcu i ona miała rzeczy do zrobienia i on.
    Matt od razu skierował się do poprzednio zostawionego mechanika, już go tam nie było, ale z tego co widział wszystko było na swoim miejscu i przede wszystkim działało, więc nie było się o co martwić. Spotykając po drodze do swojego lokum techników skonsultował z nimi kilka rzeczy, a dokładniej to oni konsultowali rzeczy z nim, aż w końcu dotarł przed drzwi. Czujnik wykrywał, że to on, a nie intruz dlatego próg nie wysuwał się do góry i można było swobodnie przejść.

    [Musisz mi tylko zdradzić jedną rzecz, ten bar, zakładam, że nie znajduje się na Omega Prime, czyli na Priority? ]

    Matt

    OdpowiedzUsuń
  10. Resztę czasu spędził na pozornie żmudnej pracy przy oczyszczaniu części zniszczonych przy drobnym eksperymencie na który uparło się trzech mechaników i jeden technik. Chcieli udowodnić Mattowi, że będą w stanie stworzyć coś co działa i ułatwi im życie na Omega Oprime (Matthew nie zdążył dowiedzieć się co to było, a po wypadku czwórka delikwentów nie chciała się przyznać). Idioci nie przewidzieli, że jak się używa czegoś pod napięciem to może wybuchnąć, myślał wkładając kolejną część do skoncentrowanej, błękitnej, chemicznej mieszanki. Poczerniałe elementy skwierczały przy pierwszym kontakcie z płynem, później spokojnie opadając na dno. Niech sobie robią eksperymenty, ale bez mojego sprzętu , pokręcił głową wzdychając ciężko. Odchylił się do tyłu w fotelu i zerknął na godzinę widniejącą wyraźnie na osadzonym w powietrzu monitorze. Powrócił do pracy i gdyby nie zależało mu tak bardzo na tym skanerze, który uszkodzili już dawno skończył by prace. Nie zauważył kiedy minęło tyle czasu, ani kiedy zaczęło się ściemniać - światła w jego kwaterze wraz z posuwającym się w czasie dniu przystosowywały swoją jasność tak iż Matt nie odczuwał nawet żadnych zmian. Poza tym kiedy już coś robił, miał tendencję do skupiania się całkiem dobitnie na pracy.
    Wrzucił ostatni element do pojemnika i podniósł się z miejsca by nawet nie szukając szafy wzrokiem dopaść ją i zmienić formę roboczego uniformu na jeansy i biały t-shirt oraz szarą koszulę. Rozglądając się po biurku podwinął rękawy i gdy tylko dłonie były wolne pochwycił swój komunikator oraz dla pewności ustawił go na cichy tryb. Wyparował przez drzwi, błyskawicznym krokiem kierując się do stołówki. Zwolnił dopiero przed samym wejściem i gdy już odruchowo miał ochotę zmierzyć wzrokiem ‘’tłumy’’, okazało się, że szybko wypatrzył Kate bez przedzierania się przez liczne sylwetki.
    - I kto tu nie dotarł na czas. - Odparł uśmiechając się kącikiem ust gdy zajmował miejsce obok kobiety. - Tym razem to mnie wciągnęła praca. - Wyjaśnił, a po tych słowach zwrócił się do barmana, aby dostarczył mu piwo w butelce. To nie był jedyny wybór jakiego mógł dokonać, ale pokierował nim czysty odruch, nawet jeśli nie pamiętał kiedy ostatnio pozwolił sobie na ‘wypad do baru’.
    - Powiedz, że nie czekałaś długo. - Od umówionego czasu dzieliło go około 10 minut, ale przecież taki czas z łatwością mógł się wydłużyć jeśli Kate dotarła tu wcześniej.

    Matt

    OdpowiedzUsuń
  11. - Coś tam słyszałem. - Odparł swobodnie, jakby nie do końca brał do siebie to czy mają oddział do ochrony czy też nie. Kolonia nie była przecież odsłonięta dla całego świata, mieli pewne zabezpieczenia dzięki którym bezpieczni byli od ataku potencjalnych drapieżników. Nie wspominając już o tym, że z tego co dowiedział się o Ziemi naturalnym jest, że planety zamieszkiwane są przez inne formy życia takie jak na przykład zwierzęta, a kwestia tego czy są niebezpiecznie czy też nie jest względna. Każda ‘myśląca’ forma życia ma naturalny odruch obrony, cokolwiek mówiły dość niezrozumiałe plotki, może to wcale nie ‘drapieżniki’ był tym kto ich zaatakował, a wręcz przeciwnie to ludzie się nimi okazali. Wojskowi mają tendencję zabijania wszystkiego tego co nie chce się im podporządkować. - Tak. - Zaczął spokojnie. - Za bardzo się przejmujesz. - Bądź co bądź jakby przyszło martwić się o wszystkie te rzeczy to niewiele zostałoby włosów na głowie.
    - Jake i Nethan coś o tym wspominali, ale kazałem im pracować, a nie gadać i na tym się właściwie skończyło. Mówili, że podobno kogoś zaatakowały, ale z tego co udało mi się usłyszeć, to nie wiadomo czy to była wina zwierzyny czy ludzi, także... - Wzruszył ramionami. Widać było, że oboje wiedzą tak samo niewiele, a skoro nikomu nic nikt nie mówił, znaczyło, to, że faktycznie musiało się coś stać i jeśli jest to tak skutecznie tuszowane to bardzo możliwe, że była to bardziej ludzka wina.
    Widząc jak pod jego ręką pojawiła się szklana brązowa butelka pochwycił ją w dłoń i uniósł do ust, aby pociągnąć kilka łyków. Odstawił ją z powrotem na ladę ze specyficznym stuknięciem i przez chwilę wpatrując się jeszcze w trunek i masując wypukły napis kciukiem w końcu zwrócił się w stronę kobiety. Nabrał swobodnie powietrza wyglądając jakby dopiero budził się z jakiegoś głębszego przemyślenia. - Ale może lepiej na razie nie gdybać, mamy za mało szczegółów. - Odparł statecznym tonem. - Muszę przyznać, że ciężko mi przywyknąć do takiego - Dłonią w której nadal trzymał szkło wskazał na jej ubiór. - , ale wygląda świetnie. - Dokończył uśmiechając się, aby po chwili znów pociągnąć łyka ciemnego płynu.

    Matt

    OdpowiedzUsuń