Urodzona na
Ziemi. Córka lekarza i nauczycielki. Na Priority przybyła jako nastolatka.
Rodzice nadal mieszkają na Ziemi, nie pracują, chorują. Młodzieńczy wybryk
okazał się strzałem w dziesiątkę, na Priority zakwaterowano ją w małym pokoiku
i dano pracę w ambulatorium. Nie przeprowadzono na niej standardowych testów.
Była o kilka lat starsza od dzieci które przyjmowano na nie, po prostu nie
została do nich dopuszczona. Uznana za nieudacznika młoda buntowniczka zaczęła
pracę w ambulatorium pod okiem starszej kobiety, która się nad nią ulitowała.
Praca w ambulatorium to kolejny etap
w jej życiu. Przez jej ręce przepłynęły setki ludzi, to głównie ona się nimi
zajmowała. Od poparzeń i skaleczeń do poważnych wypadków i amputacji. Dlaczego
odeszła? Nikt tego nie wie, ale prawdopodobnie powodem tym był Andy Jackson.
Kim był Andy? Młody i utalentowany pilot transportera. Popularny i lubiany
wśród mieszkańców Priority, często popisywał się dla sławy. Tak trafił do ambulatorium.
Wdał się w bójkę, która miała dosyć duże konsekwencje. Nie przestawał popisywać
się nawet w chwili, kiedy dwudziestoletnia już Kate zaklejała specjalnym żelem
ranę na jego głowie i obojczyku. W końcu kobieta uległa i zgodziła się na
spotkanie.
I tu zaczyna się kolejny etap w
życiu Katherine. Przebywanie z „paczką” Andy’ego na początku było dla niej
czymś fajnym. Przez około rok czasu spotykała się z nimi niemal codziennie.
Przestała przychodzić do ambulatorium, brakowało na to czasu. Opuściła swój
pokoik i zamieszkała z innymi w ukrytej, starej sali magazynowej. Spali na
materacach, od rana pili piwo i robili kawały. Andy poświęcał jej dużo uwagi, a
w końcu uznano ich za parę. Dwoje wyrzutków w nowym, parszywym świecie. Niby
lepszy, a nadal taki sam jak poprzedni. Nic się nie zmieniło, tylko lokal w
którym się budzisz jest inny niż wczoraj.
Przebywanie z Jacksonem miało wiele
przywilejów, ale również mogło zakończyć się bardzo źle. Młody mężczyzna miał
zaburzenia, napady agresji których nie był w stanie opanować albo po prostu nie
chciał. Wszystko powoli zmierzało w jedną stronę, wszyscy o tym wiedzieli.
Osoba mająca tak silne zdolności do autodestrukcji mogła zniszczyć nie tylko
siebie ale i kilka najbliższych osób. Kate tego nie widziała lub nie chciała
widzieć, więc wzięli ślub. Nie było to zaskoczeniem dla nikogo, para
praktycznie wszędzie pojawiała się razem, pasowali do siebie idealnie, niestety
tylko z pozoru. Andy zajął się przemytem. Ciężko było dostać na Priority
prochy, więc postanowił dorobić. Nie było to trudne, ponieważ nadal był pilotem statku. Wmieszał się w sprawy, których
nie był w stanie ogarnąć. Zaczął brać. Napady agresji pogłębiły się, niedługo
później stracił pracę.
Okres znajomości z Jacksonem w
całości powinien być przydzielony jako „ciemny czas” i nie powinno się go
dzielić na lepsze i gorsze dni. Te kilka lat spędzone wspólnie nie były w
żadnym stopniu pozytywne, chociaż mogło się tak wydawać. Andy nigdy się nie
zmienił, do końca pozostał popularny i lubiany. W końcu zaczął doskwierać im
brak pieniędzy. Większość Andy wydał na prochy i alkohol, nie było na środki do
życia. Kate miała dosyć ciągłego żebrania i kradzieży, zaczęła szukać pracy.
Było to ciężkie dla kogoś, kto nie odbył testów zawodowych. W końcu się udało –
naukowcy potrzebowali osoby do laboratorium. Wyprosiła tę posadę, okazała kartę
z ambulatorium na której wyświetlone było sześć lat ciężkiej pracy. Początkowo
nie zarabiała zbyt wiele, wystarczyło na tyle, żeby kupić coś do jedzenia i na
prochy. Kate powoli zaczynała mieć dosyć spania na materacu i pokoju dzielonego
z grupą ludzi, której właściwie nie znała. Wraz z podwyżką dostała niewielki
pokoik w okolicy laboratorium. Przeniosła się tam błyskawicznie. Nie
powiedziała o niczym Jacksonowi. To nie tak, że go porzuciła. Musiała po prostu
trochę odpocząć, odciąć się na jakiś czas. Jednak w końcu zapukał do jej drzwi,
wściekły i agresywny, napompowany prochami.
To, co wydarzyło się tamtejszej nocy
miało ogromny wpływ na dalszy bieg wydarzeń. I na dwa życia, które kiedyś było
jednym.
Kate poprosiła w pracy o kilka dni
wolnego. Potrzebowała czasu, nie mogła iść do laboratorium z podbitym okiem i mnóstwem bolących siniaków.
Andy kilkakrotnie dobijał się do jej pokoju w ciągu tych dni. Wstawała wtedy z
łóżka i przez małe, przezroczyste okienko mówiła mu jak bardzo go nienawidzi.
Andy wpadał w szał. A ona go prowokowała. Nie mógł niczego jej zrobić, bo nie
miał jak wejść. Wściekły odchodził od drzwi. Ostatniego dnia powiedziała mu o
rozwodzie. W takim stanie jeszcze nigdy go nie widziała. Miała wrażenie że
wyrwie zaraz gołymi rękami drzwi i złamie ją na pół, krzycząc że nikt nie może
od niego odejść. W końcu sobie poszedł, a kilka dni później usłyszała
przypadkiem że zabił trzy osoby. Tego było już chyba za wiele dla młodej Kate.
Wystraszyła się, poważnie. Poprosiła władze o rozwód i dostała go – nie była
już żoną cholernego Jacksona.
Ale spokój nie trwał długo. Andy nie
trafił do więzienia, bo miał rozległe znajomości. Najpierw przychodził do jej
mieszkania, później do pracy. A gdy zaczął pozwalać sobie na więcej Kate nie
wytrzymała. Trwało zapotrzebowanie na naukowców z Omega Prime – zgłosiła się
bez wahania. Kilka dni później dostała przepustkę, spakowała wszystkie rzeczy i
opuściła stację kosmiczną, zostawiając za sobą wiele nieprzyjemnych wspomnień.
I tu rozpoczyna się ostatni etap, w
którym po latach badań i zarządzania nowymi naukowcami staje się kimś w rodzaju
przywódcy. Nie stało się to ot tak, poświęciła na to kilka lat ciężkiej pracy,
kilkaset nieprzespanych nocy i całe poprzednie życie. Aktualnie potwierdzała badaniami
projekty swoich ludzi, dbała o ład i porządek. Nie była przywódcą, ale
przyjacielem i nadzorcą.
- Glyph, usuń dane. Nigdy więcej nie
chcę ich widzieć, słyszeć i przypominać sobie bez sensu w głowie.
- Mogę nie mówić więcej o twojej
przeszłości ale nie mogę jej usunąć z mojej bazy danych.
- Tak, wiem wiem. Gdyby ktoś o nią
pytał to nie zapominaj tylko, że jest ściśle tajna. Aha, pokaż mi stację
Priority i określ położenie Jacksona.
- Stare magazyny w dokach, pokazać
relację z kamer?
- Nie, dziękuję Glyph. W każdym
razie monitoruj jego aktywność jeśli pojawi się w okolicy Omega Prime.
- Tak zrobię, Kate Shaw.
- Shaw?
- Nie musisz już nosić nazwiska
męża. Dlatego będę mówił do ciebie po starym nazwisku.
Kate uśmiechnęła się i skinęła
głową.
- Niech będzie.
*
Wysłuchiwanie wspomnień znużyło ją na tyle, że postanowiła
zrobić coś kreatywnego. Coś, co nie wiąże się z jej przeszłością i coś, co
pozwoli jej znów zapomnieć. Przeszłość ciągnęła się za nią jak cień i pomimo
kilku lat spędzonych nad badaniami nadal w pamięci miała ciemny okres swojego
życia. Nie mogła tego wymazać. Chyba każdy człowiek miał coś, co ukrywał przed
innymi i czego się wstydził. W laboratorium wiele się nauczyła, to ludzie tam
pracujący dali jej szansę na nowy start. I tego powinna się trzymać. Myślenie o
przeszłości jedynie ją męczyło, bagaż, którego nie da się zrzucić.
Wyszła
na spacer. Trwała pora burzowa, więc nie powinna wychodzić poza teren kolonii.
Ale musiała. Nie mogła tego wieczoru siedzieć w swoim gabinecie, wszystkie
wspomnienia wróciły i ciążyły jak kamień. Była teraz innym człowiekiem. Na
zewnątrz padał deszcz. Zapowiadała się kolejna burza, naciągnęła więc kaptur na
głowę i ruszyła w stronę połaci zieleni. Glyph został w gabinecie, trwała
aktualizacja.
Trochę
się bała wychodzić poza teren kolonii o tej porze. Zespół do ochrony nie został
jeszcze powołany, chociaż złożyła wniosek do władz już kilka dni wcześniej.
Badane organizmy były głównie roślinożerne, ale nadal nie dostała na biurko
pełnego raportu od żadnego z naukowców, więc nic nie było pewne. Było wyjątkowo
ciemno, światło dawały jedynie oddalone błyski zwiastujące burzę. Właściwie to
trochę dziwił ją fakt, że dopiero teraz odkryto nowe organizmy. Zasiedlono Omega
Prime dosyć dawno i badano do tej pory jedynie rośliny. Czy zwierzęta ukrywały
się przed nimi? Czy były tak rozwinięte? W tej chwili wolała o tym nie myśleć.
W
oddali zamigotały światła pojazdu. I usłyszała strzały. Przebiegł ją dreszcz
strachu. Zawróciła szybko do kolonii, zamieniając wolny marsz na bieg.
Usłyszała krzyki, kolejne strzały. Co się do cholery działo? Na chwilę
odwróciła głowę i zobaczyła to coś. Przerażona przyspieszyła bieg, by na czas
znaleźć się w środku. Dobiegł do niej głośny zgrzyt miażdżonego metalu i
kolejne krzyki. A chwilę później nastąpił wybuch, który oświetlił ciemną noc.
Zaczęło lać. Deszcz szybko zmoczył jej ubranie, ciężkie i duże krople deszczu zacinały
z zaskakującą prędkością. Zanim wbiegła do budynku obejrzała się jeszcze za
siebie. Płonący pojazd dogasał powoli w ulewie, a wrzaski rozdzierały ciszę
nocy do chwili, kiedy nadeszła burza. Kate schowała się do swojego gabinetu,
który był względnie bezpiecznym miejscem.
Dopiero
w gabinecie mogła dłużej zastanowić się nad tym, co się stało na zewnątrz. Bo
był to jakiś absurd. Skoro trwał zakaz poruszania się po zmroku to kto był w
tym samochodzie? I dlaczego złamał zakaz? I do kogo strzelali? Dlaczego się
rozbili? Tego pewnie dowie się niebawem.
*
Wypadek
został utajniony na tyle, na ile się tylko dało. Większość osób, która
przebywała wtedy w swoich pokojach nie miała o niczym pojęcia. Poinformowani
byli jedynie dwójka medyków i mechanik. Do Kate dotarły jedynie strzępki
informacji z trzeciej ręki.
Pojawiło
się nowe stworzenie, które przeraziło jadących autem na tyle, że zaczęli do
niego strzelać. Bezmyślnie, bo zwierzę uciekło, a jedyne osoby które je
widziały zginęły. Kolejna rzecz – kim byli nocni zwiadowcy? Tego się nie
dowiedziała. I dlaczego mieli broń? Wysłała Glypha na przeszpiegi, jednak ten
też niczego nie znalazł. I nie mógł znaleźć – jeśli dane nie były wprowadzone
do systemu to mógł jedynie skanować obiekty i szukać powiązań. Może przybyła w
końcu ekipa do ochrony? Hmm, raczej zostałaby o tym poinformowana.
Wściekła
na samą siebie poszła do laboratorium. I tam doznała kolejnego szoku. Na stole
leżał nieruchomo duży…kot? Wygląd najbardziej zbliżony miał do geparda, było
jednak sporo różnic w wyglądzie. W zachowaniu? Tego nie wiedziała. Zwierze albo
było martwe, albo naszpikowane środkami.
- Co to
jest do cholery i dlaczego nikt mnie nie powiadomił? – Zapytała nerwowo,
spoglądając na pięciu naukowców skupionych na swoich zadaniach. Jeden z nich
odwrócił głowę, popatrzył najpierw na nią, później na stół, a dalej jeszcze na
swoich towarzyszy. Ktoś skinął głową i zawiesił wzrok na czymś, co znajdowało
się za kobietą. Zanim zdążyła się odwrócić poczuła delikatne uderzenie i pokój
zaczął się rozmywać. Chwilę później opadła w ramiona postawnego mężczyzny.
- Na co,
kurwa czekacie? Wracać do roboty! – Zrzucił nieruchome ciało kobiety na łóżko
lekarskie i przypiął ją do niego pasami. – I ani słowa, jak się obudzi to macie
mnie zawołać. Teraz każdy z was jest pod moją ręką. Nie robicie niczego bez
mojej zgody. Jasne? - Badacze skinęli tylko głowami i wrócili do pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz