poniedziałek, 21 września 2015

[002] Katherine Shaw?

            Urodzona na Ziemi. Córka lekarza i nauczycielki. Na Priority przybyła jako nastolatka. Rodzice nadal mieszkają na Ziemi, nie pracują, chorują. Młodzieńczy wybryk okazał się strzałem w dziesiątkę, na Priority zakwaterowano ją w małym pokoiku i dano pracę w ambulatorium. Nie przeprowadzono na niej standardowych testów. Była o kilka lat starsza od dzieci które przyjmowano na nie, po prostu nie została do nich dopuszczona. Uznana za nieudacznika młoda buntowniczka zaczęła pracę w ambulatorium pod okiem starszej kobiety, która się nad nią ulitowała.
            Praca w ambulatorium to kolejny etap w jej życiu. Przez jej ręce przepłynęły setki ludzi, to głównie ona się nimi zajmowała. Od poparzeń i skaleczeń do poważnych wypadków i amputacji. Dlaczego odeszła? Nikt tego nie wie, ale prawdopodobnie powodem tym był Andy Jackson. Kim był Andy? Młody i utalentowany pilot transportera. Popularny i lubiany wśród mieszkańców Priority, często popisywał się dla sławy. Tak trafił do ambulatorium. Wdał się w bójkę, która miała dosyć duże konsekwencje. Nie przestawał popisywać się nawet w chwili, kiedy dwudziestoletnia już Kate zaklejała specjalnym żelem ranę na jego głowie i obojczyku. W końcu kobieta uległa i zgodziła się na spotkanie.
            I tu zaczyna się kolejny etap w życiu Katherine. Przebywanie z „paczką” Andy’ego na początku było dla niej czymś fajnym. Przez około rok czasu spotykała się z nimi niemal codziennie. Przestała przychodzić do ambulatorium, brakowało na to czasu. Opuściła swój pokoik i zamieszkała z innymi w ukrytej, starej sali magazynowej. Spali na materacach, od rana pili piwo i robili kawały. Andy poświęcał jej dużo uwagi, a w końcu uznano ich za parę. Dwoje wyrzutków w nowym, parszywym świecie. Niby lepszy, a nadal taki sam jak poprzedni. Nic się nie zmieniło, tylko lokal w którym się budzisz jest inny niż wczoraj.
            Przebywanie z Jacksonem miało wiele przywilejów, ale również mogło zakończyć się bardzo źle. Młody mężczyzna miał zaburzenia, napady agresji których nie był w stanie opanować albo po prostu nie chciał. Wszystko powoli zmierzało w jedną stronę, wszyscy o tym wiedzieli. Osoba mająca tak silne zdolności do autodestrukcji mogła zniszczyć nie tylko siebie ale i kilka najbliższych osób. Kate tego nie widziała lub nie chciała widzieć, więc wzięli ślub. Nie było to zaskoczeniem dla nikogo, para praktycznie wszędzie pojawiała się razem, pasowali do siebie idealnie, niestety tylko z pozoru. Andy zajął się przemytem. Ciężko było dostać na Priority prochy, więc postanowił dorobić. Nie było to trudne, ponieważ nadal był  pilotem statku. Wmieszał się w sprawy, których nie był w stanie ogarnąć. Zaczął brać. Napady agresji pogłębiły się, niedługo później stracił pracę.
            Okres znajomości z Jacksonem w całości powinien być przydzielony jako „ciemny czas” i nie powinno się go dzielić na lepsze i gorsze dni. Te kilka lat spędzone wspólnie nie były w żadnym stopniu pozytywne, chociaż mogło się tak wydawać. Andy nigdy się nie zmienił, do końca pozostał popularny i lubiany. W końcu zaczął doskwierać im brak pieniędzy. Większość Andy wydał na prochy i alkohol, nie było na środki do życia. Kate miała dosyć ciągłego żebrania i kradzieży, zaczęła szukać pracy. Było to ciężkie dla kogoś, kto nie odbył testów zawodowych. W końcu się udało – naukowcy potrzebowali osoby do laboratorium. Wyprosiła tę posadę, okazała kartę z ambulatorium na której wyświetlone było sześć lat ciężkiej pracy. Początkowo nie zarabiała zbyt wiele, wystarczyło na tyle, żeby kupić coś do jedzenia i na prochy. Kate powoli zaczynała mieć dosyć spania na materacu i pokoju dzielonego z grupą ludzi, której właściwie nie znała. Wraz z podwyżką dostała niewielki pokoik w okolicy laboratorium. Przeniosła się tam błyskawicznie. Nie powiedziała o niczym Jacksonowi. To nie tak, że go porzuciła. Musiała po prostu trochę odpocząć, odciąć się na jakiś czas. Jednak w końcu zapukał do jej drzwi, wściekły i agresywny, napompowany prochami.
            To, co wydarzyło się tamtejszej nocy miało ogromny wpływ na dalszy bieg wydarzeń. I na dwa życia, które kiedyś było jednym.
            Kate poprosiła w pracy o kilka dni wolnego. Potrzebowała czasu, nie mogła iść do laboratorium  z podbitym okiem i mnóstwem bolących siniaków. Andy kilkakrotnie dobijał się do jej pokoju w ciągu tych dni. Wstawała wtedy z łóżka i przez małe, przezroczyste okienko mówiła mu jak bardzo go nienawidzi. Andy wpadał w szał. A ona go prowokowała. Nie mógł niczego jej zrobić, bo nie miał jak wejść. Wściekły odchodził od drzwi. Ostatniego dnia powiedziała mu o rozwodzie. W takim stanie jeszcze nigdy go nie widziała. Miała wrażenie że wyrwie zaraz gołymi rękami drzwi i złamie ją na pół, krzycząc że nikt nie może od niego odejść. W końcu sobie poszedł, a kilka dni później usłyszała przypadkiem że zabił trzy osoby. Tego było już chyba za wiele dla młodej Kate. Wystraszyła się, poważnie. Poprosiła władze o rozwód i dostała go – nie była już żoną cholernego Jacksona.
            Ale spokój nie trwał długo. Andy nie trafił do więzienia, bo miał rozległe znajomości. Najpierw przychodził do jej mieszkania, później do pracy. A gdy zaczął pozwalać sobie na więcej Kate nie wytrzymała. Trwało zapotrzebowanie na naukowców z Omega Prime – zgłosiła się bez wahania. Kilka dni później dostała przepustkę, spakowała wszystkie rzeczy i opuściła stację kosmiczną, zostawiając za sobą wiele nieprzyjemnych wspomnień.
            I tu rozpoczyna się ostatni etap, w którym po latach badań i zarządzania nowymi naukowcami staje się kimś w rodzaju przywódcy. Nie stało się to ot tak, poświęciła na to kilka lat ciężkiej pracy, kilkaset nieprzespanych nocy i całe poprzednie życie. Aktualnie potwierdzała badaniami projekty swoich ludzi, dbała o ład i porządek. Nie była przywódcą, ale przyjacielem i nadzorcą.



            - Glyph, usuń dane. Nigdy więcej nie chcę ich widzieć, słyszeć i przypominać sobie bez sensu  w głowie.
            - Mogę nie mówić więcej o twojej przeszłości ale nie mogę jej usunąć z mojej bazy danych.
            - Tak, wiem wiem. Gdyby ktoś o nią pytał to nie zapominaj tylko, że jest ściśle tajna. Aha, pokaż mi stację Priority i określ położenie Jacksona.
            - Stare magazyny w dokach, pokazać relację z kamer?
            - Nie, dziękuję Glyph. W każdym razie monitoruj jego aktywność jeśli pojawi się w okolicy Omega Prime.
            - Tak zrobię, Kate Shaw.
            - Shaw?
            - Nie musisz już nosić nazwiska męża. Dlatego będę mówił do ciebie po starym nazwisku.
            Kate uśmiechnęła się i skinęła głową.
            - Niech będzie.



*



Wysłuchiwanie wspomnień znużyło ją na tyle, że postanowiła zrobić coś kreatywnego. Coś, co nie wiąże się z jej przeszłością i coś, co pozwoli jej znów zapomnieć. Przeszłość ciągnęła się za nią jak cień i pomimo kilku lat spędzonych nad badaniami nadal w pamięci miała ciemny okres swojego życia. Nie mogła tego wymazać. Chyba każdy człowiek miał coś, co ukrywał przed innymi i czego się wstydził. W laboratorium wiele się nauczyła, to ludzie tam pracujący dali jej szansę na nowy start. I tego powinna się trzymać. Myślenie o przeszłości jedynie ją męczyło, bagaż, którego nie da się zrzucić.
                Wyszła na spacer. Trwała pora burzowa, więc nie powinna wychodzić poza teren kolonii. Ale musiała. Nie mogła tego wieczoru siedzieć w swoim gabinecie, wszystkie wspomnienia wróciły i ciążyły jak kamień. Była teraz innym człowiekiem. Na zewnątrz padał deszcz. Zapowiadała się kolejna burza, naciągnęła więc kaptur na głowę i ruszyła w stronę połaci zieleni. Glyph został w gabinecie, trwała aktualizacja.
                Trochę się bała wychodzić poza teren kolonii o tej porze. Zespół do ochrony nie został jeszcze powołany, chociaż złożyła wniosek do władz już kilka dni wcześniej. Badane organizmy były głównie roślinożerne, ale nadal nie dostała na biurko pełnego raportu od żadnego z naukowców, więc nic nie było pewne. Było wyjątkowo ciemno, światło dawały jedynie oddalone błyski zwiastujące burzę. Właściwie to trochę dziwił ją fakt, że dopiero teraz odkryto nowe organizmy. Zasiedlono Omega Prime dosyć dawno i badano do tej pory jedynie rośliny. Czy zwierzęta ukrywały się przed nimi? Czy były tak rozwinięte? W tej chwili wolała o tym nie myśleć.
                W oddali zamigotały światła pojazdu. I usłyszała strzały. Przebiegł ją dreszcz strachu. Zawróciła szybko do kolonii, zamieniając wolny marsz na bieg. Usłyszała krzyki, kolejne strzały. Co się do cholery działo? Na chwilę odwróciła głowę i zobaczyła to coś. Przerażona przyspieszyła bieg, by na czas znaleźć się w środku. Dobiegł do niej głośny zgrzyt miażdżonego metalu i kolejne krzyki. A chwilę później nastąpił wybuch, który oświetlił ciemną noc. Zaczęło lać. Deszcz szybko zmoczył jej ubranie, ciężkie i duże krople deszczu zacinały z zaskakującą prędkością. Zanim wbiegła do budynku obejrzała się jeszcze za siebie. Płonący pojazd dogasał powoli w ulewie, a wrzaski rozdzierały ciszę nocy do chwili, kiedy nadeszła burza. Kate schowała się do swojego gabinetu, który był względnie bezpiecznym miejscem.
                Dopiero w gabinecie mogła dłużej zastanowić się nad tym, co się stało na zewnątrz. Bo był to jakiś absurd. Skoro trwał zakaz poruszania się po zmroku to kto był w tym samochodzie? I dlaczego złamał zakaz? I do kogo strzelali? Dlaczego się rozbili? Tego pewnie dowie się niebawem.


*


                Wypadek został utajniony na tyle, na ile się tylko dało. Większość osób, która przebywała wtedy w swoich pokojach nie miała o niczym pojęcia. Poinformowani byli jedynie dwójka medyków i mechanik. Do Kate dotarły jedynie strzępki informacji z trzeciej ręki.
                Pojawiło się nowe stworzenie, które przeraziło jadących autem na tyle, że zaczęli do niego strzelać. Bezmyślnie, bo zwierzę uciekło, a jedyne osoby które je widziały zginęły. Kolejna rzecz – kim byli nocni zwiadowcy? Tego się nie dowiedziała. I dlaczego mieli broń? Wysłała Glypha na przeszpiegi, jednak ten też niczego nie znalazł. I nie mógł znaleźć – jeśli dane nie były wprowadzone do systemu to mógł jedynie skanować obiekty i szukać powiązań. Może przybyła w końcu ekipa do ochrony? Hmm, raczej zostałaby o tym poinformowana.
                Wściekła na samą siebie poszła do laboratorium. I tam doznała kolejnego szoku. Na stole leżał nieruchomo duży…kot? Wygląd najbardziej zbliżony miał do geparda, było jednak sporo różnic w wyglądzie. W zachowaniu? Tego nie wiedziała. Zwierze albo było martwe, albo naszpikowane środkami.
                - Co to jest do cholery i dlaczego nikt mnie nie powiadomił? – Zapytała nerwowo, spoglądając na pięciu naukowców skupionych na swoich zadaniach. Jeden z nich odwrócił głowę, popatrzył najpierw na nią, później na stół, a dalej jeszcze na swoich towarzyszy. Ktoś skinął głową i zawiesił wzrok na czymś, co znajdowało się za kobietą. Zanim zdążyła się odwrócić poczuła delikatne uderzenie i pokój zaczął się rozmywać. Chwilę później opadła w ramiona postawnego mężczyzny.

                - Na co, kurwa czekacie? Wracać do roboty! – Zrzucił nieruchome ciało kobiety na łóżko lekarskie i przypiął ją do niego pasami. – I ani słowa, jak się obudzi to macie mnie zawołać. Teraz każdy z was jest pod moją ręką. Nie robicie niczego bez mojej zgody. Jasne? - Badacze skinęli tylko głowami i wrócili do pracy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz